Tytuł: Przebudzenie
Autor: Stephen King
Ilość stron: 396
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Kolejna książka Kinga na moim koncie, tym razem pozycja z 2015 roku, którą pochłonęłam pod koniec roku, a ostatnie strony doczytywałam w Sylwestra. O niecodziennej relacji między pastorem Charles’em Jacobs’em i Jamie Mortonem. Opisywana jako nietuzinkowa, intrygująca i pełna zwrotów akcji. Czy taka była rzeczywiście?
Co z tym horrorem?
Książkę kupiłam na jednej z promocji w dyskoncie w wydaniu kieszonkowym pod wpływem impulsu. Czy były to dobrze wydane pieniądze? Niekoniecznie. Mimo ciekawej okładki, dobrej reklamy i zachęcającej notki z tyłu książki, jej treść pozostawia wiele do życzenia.A King mnie tym razem zawiódł.
Nastawiłam się na mrożącą krew w żyłach przygodę, splątane, wielowymiarowe relacje, tajemnice i trzymające do samego końca zakończenie. Niestety dostałam z tego niewiele Mimo ciekawej pary bohaterów, rozbudowanego tła społecznego i dokładnych opisów życia głównych postaci, sama historia nie wciąga, a nuży. Rozwija się dopiero od około 300-setnej strony, kiedy tak naprawdę byłam już poważnie zniechęcona.
Historia ,,Przebudzenia” zaczyna się od poznania dwóch głównych bohaterów Jamie’go Mortona, małego chłopca i nowego pastora Charles’a Jacobs’a, który przybywa do Harlow, niewielkiej miejscowości w Nowej Anglii. Historia rozwija się powoli, poznajemy pastora jego zamiłowanie do krzewienia Słowa Bożego oraz niecodzienną pasję, jaką jest elektryczność. Życie mieszkańców, relacje Jamie’go z rodzicami, jego stosunek do pastora i życia w małym miasteczku. Cała historia, jest opisywana oczami Jamie’go, dla którego do pewnego momentu pastor był wzorem i autorytetem. Szczególnie, gdy bardzo pomógł rodzinie Jamiego, za pomocą swoich niecodziennych umiejętności. Jednak dramatyczne wydarzenia związane z żoną i synkiem pastora Jacobs’a ,zmienia całe jego życie pastora i jego stosunek do wiary. Również świat mieszkańców Harlow nie będzie taki sam, kiedy emocje pastora dojdą do głosu, a jego ból i rozgoryczenie osiągnie apogeum.
Kolejny raz Jamie Morton spotyka pastora, gdy jest już dorosłym mężczyzną, muzykiem, który tkwi w okowach narkotyków. I, tym razem Charles Jacobs zmieni życie Mortona, a raczej przywróci go do świata żywych. Niestety wszystko będzie mieć swoją cenę, którą w przyszłości będzie musiał zapłacić każdy, kto zetknął się z niezwykłymi zdolnościami byłego pastora.
King w słabej formie
Jak dla mnie zarówno historia jaką wykreował Stephen King, jak i postaci są papierowe i bez wyrazu. Zamiast porywającej akcji i tego co lubimy u Kinga przenikania się światów, subtelnej tajemniczości i niezwykłości. Mamy toporną relację między dwoma bohaterami i wplecione w nią bez finezji nadprzyrodzone moce. Mimo interesującej końcówki, całość powieści jest rozwleczona i po prostu dość nudna. Ani zakończenie, ani wykorzystanie pomysłu z elektrycznością nie rekompensuje ponad 400 stron przydługich opisów.
Zabrakło mi świeżości i pomysłu na całą książkę. Czytając miałam wrażenie, że jest to historia, która gdzieś już była, pokazana jedynie w nowej odsłonie i delikatnie odświeżona. Przede wszystkim za mało było w niej makabry, napięcia i tajemniczości jak na prozę, która ukazuje się pod nazwiskiem mistrza horroru.
A Wy jakie macie zdanie o tej książce? Dla Was też King się skończył?