Mam dość szaroburej, przygnębiającej pogody, która raczy mnie brudnymi kałużami i chodnikami zaśmieconymi zgniłymi liśćmi. W codziennym biegu, kiedy dopada mnie zmęczenie po pracy, a wieczorne godziny rozciągają się do nieprzyzwoitości, zbyt często nachodzą mnie niezbyt pozytywne rozmyślania. Znacie to? Niby wszystko w porządku, ale coś nie pasuje, uwiera. To przypomni się jakaś trudna sytuacja z ostatnich tygodni, to wkurzą w pracy, mama zadzwoni kiedy nie trzeba, albo właśnie nikt nie ma czasu na spotkanie. I co wtedy? Dół, chandra, jesienne smutki – zazwyczaj spowodowane zbyt małą ilością światła, zerową aktywnością fizyczną i zbyt częstym śledzeniem fb, na którym życie innych osób wygląda niepoprawnie wspaniale. Co zrobić, aby szybko i skutecznie odgonić niezbyt sympatyczne myśli o sobie i świecie oraz przetrwać listopad w jednym kawałku?
Oto kilka sposobów, na doraźne poprawienie sobie nastroju. Wszystkie wypróbowane przez mnie. Ty możesz mieć inne, działająca na Ciebie. Dziś nie będzie o intensywnej pracy nad sobą, ani o wizycie u psychologa. Za to kilka prostych trików, które wprost magiczny sposób odczarują listopadową pluchę.
Światełka – dużooo światła. Nie wiem jak Ty, ale ja kocham bożonarodzeniowe światełka, kolorowe girlandy zwieszające się z choinek, piękne iluminacje w środku miasta czy maleńkie, jasne światełka zdobiące niejedną kawiarnie. I olśniło mnie. Dlaczego mam czekać do Świąt? Postanowiłam zainwestować w małe lampki, które oświetliły kawałek mojego pokoju i sprawiają mi ogromną radość. Rzecz mało kosztowna, a jakże dużo radości. Zawieszając je czułam się jak dziecko, które dostało wymarzony prezent.
Świeczki. Pachnące wanilią, cynamonem, pierniczkami, pomarańczami, czekoladą czy żurawiną, to moje jesienne zapachy. Bardzo lubię zapalić małą świeczkę po przyjściu z pracy, nie dość, że piękny zapach, to jeszcze widok ognia odpręża. Mały płomyczek, a sprawia, że pokój wydaje się przytulniejszy, a listopad mniej ciemny. Do tego można dodać ładne świeczniki, pokusić się nawet o małe DIY i mamy zadanie na jesienny wieczór.
Spotkania z bliskimi. W sytuacji kryzysowej, kiedy poziom chandry jest gigantyczny, a myśli coraz gorsze dzwoń do bliskich i namów ich na spontaniczny, mały spacer lub wizytę w kawiarni na gorącą czekoladę. Wygadanie się, pośmianie z absurdów dnia codziennego i czy nawet wypłakanie trapiących żali pomoże jak mało co. Bliscy to najlepsze remedium na wewnętrzne niepokoje. Jeśli nie możesz się z nimi spotkać napisz maila, zadzwoń, umów się na Skype, a jeszcze lepiej napisz list, tak taki tradycyjny. Nawet nie wiesz jak się zdziwi przyjaciółka czy przyjaciel, że w skrzynce będzie coś więcej niż rachunki. Taka niespodzianka na pewno nie pozostanie bez odzewu.
Wieczór z planszówkami. Na długie wieczory niezawodne, rozrywka, kreatywne spędzanie czasu wśród inteligentnych i ciekawych ludzi to jest to. Planszówki wymagają myślenia dlatego zakładam, że inteligentnych;) Proste gry familijne, ciekawe party game, czy wymyślne strategie, każdy znajdzie coś dla siebie, a może nawet odkryje nową pasję. Coraz częściej w różnych kawiarniach organizowane są wieczory planszówkowe, dzięki czemu przyjemną zabawę można połączyć z poznawaniem nowych ludzi.
Półki pełne książek. Jesień jak żadna inna pora roku, a szczególnie listopad z jego długimi wieczorami nadaje się na nadrobienie zaległości wśród lektur. Ciepły koc, wielki kubek kakao lub herbaty i wciągająca książka, która sprawi, że przeniesiesz się do innego świata. Nic więcej mówić nie trzeba.
Jak próbujesz przetrwać listopad? A może dla Ciebie to, żadna trudność?